Oglądamy filmy od dziecka i wiemy, że tak jak czytanie i pisanie oglądanie ze zrozumieniem jest to przyjemność, umiejętność i prawo. Stanowi często o pozycji człowieka, ma wpływ na jego/jej przyszłość, poczucie własnej wartości i bezpieczeństwa. A film jest obecnie najczęściej stosowanym środkiem przekazu.
By być biegłym w oglądaniu ze zrozumieniem, podobnie jak w przypadku czytania i pisania, trzeba oglądać różnorodny materiał. By oglądać go mądrze – trzeba rozmawiać o tym, co się obejrzało.
Od 2013 roku organizujemy festiwal w Warszawie. Od 2018 również w Gdańsku.
Chcecie Kino w Trampkach w swojej miejscowości?
Ukończyła Uniwersytet Ekonomiczny w Krakowie. Studiowała również Gender Studies na UW i scenariopisarstwo w Krakowskiej Szkole Scenariuszowej. Od 2001 r. związana z rynkiem filmowym. Pracowała przy wdrażaniu programu MEDIA w Polsce, w dystrybucji kinowej, w dziale koprodukcji Telewizji Polskiej, przez 4 lata była również szefową Działu Programowego Festiwalu Filmu i Sztuki DWA BRZEGI. Od kilku lat pasjonuje ją pisanie i ulepszanie scenariuszy. Jest współzałożycielką i dyrektorką festiwalu Kino w Trampkach. W latach 2013-2016 dyrektorka artystyczna.
Filmy dla młodziaków od zawsze nie dają mi spokoju. Pewnie dlatego, że bardzo dobrze pamiętam swoje pierwsze kino Syrenka w Ustroniu Morskim, gdzie fotele były zielone, a ja miałam swój ulubiony w ostatnim rzędzie, fotel nr 1. Tam chodziłam z mamą na poranki jako przedszkolak, tam chodziłam na pierwsze filmy dla starszaków. Tam, kilka lat przed 12 urodzinami, obejrzałam swój pierwszy film od 12 lat (był to Biały smok Jerzego Domaradzkiego i Janusza Morgensterna). Ostatnie klasy podstawówki i liceum to już było wychodzenie do kina z przyjaciółmi w celach towarzyskich i poznawczych – te walki o znaczenie – to było coś! Mimo, że dość wcześnie zaczęłam oglądać filmy z dorosłymi bohaterami, te z moimi rówieśnikami na ekranie były dla mnie najważniejsze. Do tej pory, na strychu mojego rodzinnego domu, jest pudełko z biletami, takimi starymi, z rolki…
Absolwentka studiów miejskich w ramach kulturoznawstwa na UW. Interesuje się kulturą i powiązanymi z nią zjawiskami, zarówno społecznymi, jak i miejskimi. Obserwuje, bada, podziwia i krytykuje warszawską tkankę miejską wraz z jej ciągłymi zmianami, procesami rewitalizacyjnymi i zaangażowaniem społecznym mieszkańców. Lubi podglądać różne fundacje i działaczy, którzy są aktywni na polu animacji kultury. Czas wolny uwielbia spędzać na sali kinowej oraz na festiwalach filmowych. To miejsca, gdzie można choć na chwilę oderwać się od codziennego życia. Dlatego też aktualnie jest zawieszona między filmem, a miastem i próbuje znaleźć wspólną oś.
Jednym z moich największych skarbów dzieciństwa była kolekcja filmów na VHS. Nieustanne oglądanie, przekładanie i przewijanie małych pudełek sprawiały mi chyba największą radość, tym bardziej przyjemną, gdy zostawałam sama w domu i nikt mi w tym nie przeszkadzał. W pogoni za ulubionymi scenami z ukochanymi bohaterami, sprawdzałam granice wytrzymałości domowego sprzętu. Szczególnie dotkliwie odbiło się to na „Zakochanym kundlu”, gdy chcąc spisać słowa piosenki, uszkodziłam trwale kasetę. To wydarzenie poniekąd nauczyło mnie szacunku do dzieła filmowego, i celebracji samego momentu oglądania.
Praca z dziećmi to moja pasja, wszystko co należy do ich świata, należy także do mojego. W tym świecie film ma ogromna moc, potrafi poruszyć serca i dusze odbiorców, od najmłodszych po tych starszych. Jako mała dziewczynka chodziłam do kina z dziadkiem i jestem pewna, że filmy, które oglądałam przyczyniły się do tego, że stałam się osoba otwartą i pełną empatii. Taka inicjatywa, jak festiwal Kino w Trampkach, daje szansę dzieciom i młodzieży na wielowymiarowy rozwój, dlatego bycie jego częścią sprawia mi ogromną przyjemność.
Ukończyła Akademię Sztuk Pięknych w Warszawie na Wydziale Grafiki. Przy filmie pracowała wcześniej jako aktorka i aktorka dubbingowa, i to teatr, film i muzyka były wtedy najważniejsze w życiu. Teraz też, ale od strony plakatu, montażu, realizacji. Na co dzień współpracuje z teatrami w Warszawie i Waszyngtonie.
Przez to, że mieszkałam w dzieciństwie w małej miejscowości pod Warszawą, wyprawy do kina były rzeczywiście ogromnymi wydarzeniami, na które wybieraliśmy się całą rodziną. Najpierw długa (pewnie półgodzinna…) podróż samochodem, później kupowanie biletów i oczekiwanie na film. Przy każdej smutniejszej scenie od zawsze wylewałam tony łez (razem z moją mamą do spółki). Zostało tak do dziś, tak samo jak siadanie w 13 fotelu w XI rzędzie lokalnego kina, w którym bywało, że oglądałam filmy praktycznie sama.
Podróżnik, ekspert PR, animator kultury, reportażysta
radiowy, fotograf, miłośnik spania w hamaku, poszukiwacz przygód i
wieczny student łódzkiej Filmówki. Zafascynowany dźwiękiem i muzyką
filmową.
Studiuje kulturę współczesną na Uniwersytecie Humanistycznospołecznym SWPS. Na razie fascynuje ją wszystko, co zawiera się w studiach nad kulturą, jednak wyjątkowo interesuje ją wpływ sztuki i kultury popularnej na codzienność odbiorców, a także doświadczenia związane z życiem w mieście.
Miałam to szczęście, że kilka minut od domu wybudowano pewien multipleks i wyjście do kina nie było już czymś trudnym. Wychowałam się na produkcjach Disney’a i tak właśnie wspominam swoje pierwsze seanse filmowe. Uwielbiałam śpiewać i tańczyć do utworów z bajek, wciąż odgrywałam ulubione sceny z filmów. Szybko w mojej głowie pojawiło się marzenie – stać się gwiazdą. Nieważne w jakiej dziedzinie – film, teatr, muzyka, taniec – próbowałam wszystkiego. Dziś zajmuję się tym od strony bardziej teoretycznej.
Studentka Projektowania Innowacji na Uniwersytecie SWPS. Codziennie inspiruje się czymś nowym. Z filmem mocniej związana od liceum, kiedy to nauczyciel języka polskiego zaszczepił w niej i w jej znajomych zamiłowanie do kina. Od tamtej pory, bywalczyni festiwali filmowych w całej Polsce. Jak tylko może, spaceruje, bo to dodaje jej energii i pozwala na zachwycanie się miastem oraz jego wpływem na ludzi. Amatorsko entuzjastka architektury.
Jako małej dziewczynce, bliskie były mi księżniczki i psy. Objawiło się to w zamiłowaniu do dwóch bajek, “Pięknej i Bestii” oraz “Zakochanego kundla”. Było ono na tyle duże, że płyty nie wytrzymywały częstotliwości domowych seansów. Wszystkie piosenki z tych i innych bajek Disneya znam do dziś. Śpiewanie ich na głos to antidotum na każdy gorszy dzień.
Niewiele czasu minęło, gdy mój gust się zmienił i księżniczki zostały zastąpione dinozaurami. Moim ulubionym filmem został “Park Jurajski”. Muzyka skomponowana przez Johna Williamsa nadal sprawia, że mam ciarki na całym ciele. Gdy rodzice, kupili ten film na płycie, okazało się, że nie ma on polskiego lektora, a jedynie napisy. Ja byłam w takim wieku, że nie umiałam jeszcze tak szybko czytać, więc rodzice na zmianę dubbingowali każdy mój seans. Oglądałam to na tyle często, że znali tekst prawie na pamięć, a i ja z czasem nauczyłam się czytać szybciej.